6 lipca 2012

Rozdział XXVI

*Oczami Zuzy*

Gdy wstałam rano, było już po dziesiątej. Harry jeszcze spał. Za dwie godziny musimy być na lotnisku. Postanowiłam, że nie będę go budzić. Niech sobie pośpi, a ja spakuje nasze rzeczy. Wyjeżdżamy dzisiaj do Londynu. Już za dwa dni moja osiemnastka. Nie planuje żadnego przyjęcia, spędzę urodziny w gronie moich przyjaciół. Spakowałam rzeczy Hazzy do jego walizki, a moje do mojej. Jakoś pusto się w pokoju zrobiło. Nagle usłyszałam brzdęk tłuczonego szkła. Szybko zamknęłam walizkę i poszłam do kuchni, skąd dobiegał hałas. Przy blacie odwrócona plecami do wejścia stała Abbi, a na podłodze walało się szkło.
- Co się tu stało? - spytałam zbierając szkło z ziemi. Wyrzuciłam je do kosza i podeszłam do przyjaciółki. Trzymała się za dłoń, z której leciała krew.
- Nic się nie stało. Po prostu szklanka mi upadła.
- Następnym razem uważaj - sięgnęłam do szafki nad lodówką i wyjęłam apteczkę.
- Okej - nagle do kuchni wbiegł Liam. Gdy zobaczył Abbi, od razu do niej podszedł.
- Co się stało? - spytał wskazując na rękę, którą opatrywałam.
- A nic takiego. Szklankę potłukłam - odpowiedziała szybko Abbi.
- Moje ty biedne Słoneczko. Zaraz pójdziesz do pokoju i się położysz, a ja zrobię ci śniadanie.
Wziął ją za rękę i pociągnął w stronę ich pokoju. Abbi odwróciła głowę i cicho się zaśmiała. Zawtórowałam jej tym samym. Liam jest troszeczkę nad opiekuńczy.

*Oczami Magdy*

Obudziłam się rano wtulona w nagi tors Loui'ego. Ta noc była wyjątkowa. Przyglądałam się chwilę śpiącemu chłopakowi i po chwili chciałam wstać, lecz Lou przyciągnął mnie do siebie.
- Gdzie się wybierasz, Marcheweczko? - spytał zaspanym głosem.
- Chciałam nas spakować, bo przecież za... - spojrzałam na zegarek. - Za niecałe dwie godziny musimy być na lotnisku.
- Oj Madziu, jeszcze chwila. Jak się ci podobała kara?
- Ta noc to była kara?
- Yhym.
- W takim razie była to najlepsza kara jaką kiedykolwiek w życiu dostałam - pocałowałam go czule w usta i wstałam z łóżka. Założyłam bieliznę i zaczęłam pakować nasze rzeczy, przy okazji szukając sobie jakichś ciuchów, które mogłabym założyć na podróż. W końcu wygrzebałam to. Eleganckie, a zarazem wygodnie. Odwróciłam się i zobaczyłam, że Louis się na mnie gapi.
- No co się gapisz? Lepiej wstawaj z łóżka i się ubierz, bo inaczej cię tu zostawię - roześmiałam się i poszłam do łazienki ubrać się i uczesać.

*Oczami Zuzy*
Po godzinie jedenastej już wszyscy byli na nogach. Walizki stały przy drzwiach, gotowe do spakowania. Cherry z Zaynem robili nam kanapki na podróż, Viki z Niall'em leżeli przytuleni na kanapie, Abbi uciekała przed Liam'em, który od rana był nad opiekuńczy. Nagle usłyszeliśmy klakson. Wyjrzałam przez okno. Przed wejściem stał czarny van.
- To chyba po nas - odwróciłam się do reszty i wskazałam na okno. Momentalnie wszyscy znaleźli się przy drzwiach. Zaśmiałam się i chciałam wziąć moją walizkę. Niestety Hazza mi na to nie pozwolił.
- O nie! Moja księżniczka nie będzie dźwigać takiej ciężkiej walizki! - wziął moją walizkę w drugą rękę i szybko, niczym wiewiórka, był już w windzie. Cicho się zaśmiałam. Wszyscy byli już w windzie, więc zamknęłam drzwi na klucz i do nich dołączyłam. Zjechaliśmy na parter. Oni poszli spakować wszystko do van'a, a ja do recepcji oddać klucz. Gdy wyszłam przed budynek walizki były już schowane, a oni siedzieli w samochodzie. Usiadłam na wolnym miejscu i ruszyliśmy w drogę na lotnisko.
Odprawa minęła szybko i po chwili siedzieliśmy już w samolocie. Siedziałam obok Harry'ego. Tuż po starcie zasnęłam na ramieniu mojego chłopaka.
- Kotku, zaraz lądujemy - usłyszałam głos Hazzy i po chwili poczułam jego wargi na moich. Nawet budzi bosko. To idealny chłopak. Otworzyłam oczy i odwzajemniłam pocałunek. Wylądowaliśmy. Wysiedliśmy z samolotu i z bananami na twarzy poszliśmy odebrać nasze bagaże.

~Dwa dni później~
*Oczami Zuzy*

Z samego rana, tak około siódmej, obudził mnie Harry. No świetnie, nawet w urodziny nie mogę się wyspać.
- Zuza, ubieraj się. Zabieram cię dzisiaj na lunch do moich rodziców. Za pół godziny wyjeżdżamy - i wybiegł z naszego pokoju. Podniosłam się i zajrzałam do szafy. Postanowiłam, że ubiorę się tak. Elegancko, a zarazem skromnie. Musze jakoś wyglądać. Włosy uczesałam w koka. Ni malowałam się - stawiam na naturalność. Zeszłam na dół. Chciałam wejść do kuchni, lecz nagle stanął przede mną Hazza.
- Nie wchodź tam.
- Ale jestem głodna - powiedziałam i chciałam go wyminąć, jednak on mi nie pozwolił.
- Zatrzymamy się po drodze w McDonald's. No chodź - wyciągnął mnie za rękę z domu. Coś mi tu nie grało. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę po drodze zatrzymaliśmy się w McDonald's i zjedliśmy tam śniadanie. Zeszło się nam tam z godzinę. Nie wiedziałam, że rano są takie duże kolejki. Gdy dojechaliśmy do Holmes Chapel było już południe. W drzwiach czekała już na nas mama Harrego.
- Witajcie - przywitała nas i przytuliła. - Zapraszam do środka - uśmiechnęła się. Weszliśmy do domu. Bardzo mi się spodobał.
- Piękny dom proszę pani - powiedziałam.
- Dziękuję. I proszę, mów do mnie Anne.
Odpowiedziałam jej ciepłym uśmiechem.
- Siadajcie do stołu - powiedziała, gdy weszliśmy do jadalni. - Lunch niestety zjemy w trójkę, bo Robin musiał iść do pracy.
Zjedliśmy obiad. Bardzo dobrze mi się rozmawiało z mamą Hazzy. Nagle powiedziała coś, czego się nie spodziewałam...
- To ustaliliście już datę ślubu?
- Mamo! - krzyknął Harry i zgromił ją wzrokiem.
- A tak, przepraszam - odpowiedziała szybko i zabrała talerze ze stołu do kuchni. O co chodzi, wszyscy się dzisiaj dziwnie zachowują...
- Zuza, na górze w pokoju masz przyszykowane ciuchy. Przebierz się w to i zabieram cię w jedno miejsce.
Nic nie powiedziałam, tylko popatrzyłam się na niego z miną a'la "WTF" i poszłam na górę. Weszłam do pierwszego pokoju i na łóżku zobaczyłam taki zestaw. Ubrałam się i zeszłam na dół.
- A więc jedziemy. Pa mamo - nie zdążyłam się pożegnać z Anne, bo Harry już wyciągnął mnie za nadgarstek na zewnątrz. Po chwili siedzieliśmy w samochodzie i jechaliśmy do domu. Była już piętnasta. Do Londynu powinniśmy dojechać na osiemnastą. O ile w ogóle jedziemy do Londynu...

*Oczami Cherry*

Wszystko było już przygotowane. Goście już przyszli. Prezenty postawialiśmy u Zuzy w pokoju. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła osiemnasta. Gdzie oni są? Zobaczyłam Abbi i podeszłam do niej.
- Zadzwoń do Harrego. Zapytaj za ile będą.
W odpowiedzi usłyszałam tylko ciche "okej" i po chwili już jej nie było. Sierowałam się do kuchni zobaczyć jak tam przygotowania z tortem. Zajmowali się tym Liam z Zaynem. Na szczęście wszystko szło dobrze. Wiedzieliśmy o niespodziance, jaką planuje Harry. mam nadzieję, że spodoba się Zuziakowi. Teraz tylko czekać aż przyjadą. Nagle drzwi się otworzyły i do środka weszła Zuzia w sukience, którą dostała od Abbi i Liama. Wyglądała ślicznie.
- Niespodzianka! - krzyknęliśmy wszyscy i po chwili chłopaki wnieśli tort z osiemnastoma świeczkami.
- Pomyśl życzenie! - krzyknęła Magda do Zuzy. Ta chwilę się zamyśliła, a po chwili zdmuchnęła świeczki. Wszyscy bili brawo, a po chwili wrócili do wcześniejszych zajęć. Podbiegłam do jubilatki i zaczęła składać jej życzenia. W moje ślady poszła reszta gości.

*Oczami Zuzy*

Zupełnie nie spodziewałam się takiej niespodzianki. To było wspaniałe. Gdy wszyscy składali mi życzenia, miałam łzy w oczach. Po chwili wszyscy wrócili do tańca i picia alkoholu po kątach. Poszłam tańczyć z dziewczynami. Pół godziny później poszłam się napić i postanowiłam poszukać Hazzy. Weszłam do salonu, a tam on stał oparty o ścianę, a przed nim stała długonoga blondynka. Jedną rękę oparła na jego torsie i zaczęła mu coś szeptać do ucha. Teraz do oczu napłynęły mi łzy smutku. Harry mnie zauważył. Odepchnął dziewczynę od siebie.

*Oczami Harrego*

Spojrzałem na Zuzę. Wyszła z domu. Pobiegłem za nią. Stała przed drzwiami.
- Zuza... - zacząłem lecz ona zaczęła cofać się w stronę ulicy. Nagle usłyszałem pisk opon i zobaczyłem jak Zuza koziołkuje przez maskę i dach samochodu...

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Rozdział dedykuje mojej kochanej Madzi, która mnie męczyła, żebym wreszcie coś dodała :) Kocham cię <3

Mam jeszcze uwagę do anonima, który pisał pod poprzednim postem, że jest mu mnie żal. Wiem kim jesteś i to, że nienawidzisz mnie w realu, nie znaczy, że musisz krytykować moje opowiadanie. A tak w ogóle to możesz mi powiedzieć co ja ci zrobiłam ? Bo ja nie wiem....

10 komentarzy:

  1. kocham :d <3 tylko wex sie nie zabij oki? xd dziekuje xD
    czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję za dedyka ;d Też Cię kocham ;*** faktycznie niebezpiecznie się zrobiło...
    Mam Harrego hahah ♥
    A anonim jest żałosny... -_-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam dzisiaj mojego komenta i tak myślę co miałam na mysli pisząc "mam harrego" i już wiem ;d miało być MAMA HARREGO ♥ hahah ;d

      Usuń
  3. wkurzylam sie na hazze -,- jak on mogl?! cham jeden ... mam nadzije ze Zuzce nic nie bedzie ; )
    wes pisz szybko nastepny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś świetna :** pisz jak najszybciej następny rozdział <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. supeeeeeeeer pisze nexta bo już się nie mogę doczekac ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. eJ WEŹ MI SIĘ TUTAJ NIE ZABIJAJ CZY COŚ . NO I ZNOWU CZYTAM ŻE HAZZA TO DUREŃ JOŁ . I NASTĘPNY ROZDZIAŁ MA BYĆ DLA ABBIE ! HEHESZKI ;D @AwwwwwZAYN

    OdpowiedzUsuń
  7. Harry to głupek, jak on mógł ? ; / ; pp
    Zapraszamy do nas : http://dreamsfulfilled3.blogspot.com/ ; )) bardzo często nowe rozdziały ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Super no po prostu super masz talent.
    Paula

    OdpowiedzUsuń