21 listopada 2012

Rozdział XXXI

*Oczami Magdy*

-Wejdźcie do środka. - Lou z Cherry stali właśnie w drzwiach mojego domu. Włożyłam ręce w kieszenie od mojej szarej bluzy i spuściłam głowę w dół. Serce mi łomotało, zupełnie jak wtedy gdy za pierwszym razem ujrzałam Louis'a.
- Magda słuchaj, nie będę owijał w bawełnę. Masz wrócić ze mną do Londynu. Zuza się obudziła i wszystko jest dobrze. - Co? Zuza się obudziła? Nareszcie! Uśmiechnęłam się pod nosem i słuchałam go dalej. - Ja nie potrafię bez ciebie funkcjonować. Jesteś dla mnie wszystkim, okey? Musisz ze mną wrócić...
Nie odpowiedziałam nic, tylko po prostu przytuliłam się do niego. Staliśmy tak dłuższą chwilę, po czym Cher nam przerwała.
- Madziu, kochana, nie chce wam przerywać, jednak gdzie masz telefon?
- Jest w kuchni na stole - cicho się zaśmiałam i znowu wtuliłam w Lou. Wszystko powoli wracało do normy...

*Oczami Zuzy*

- Na pewno niczego nie potrzebujesz? - spytał Harry po raz setny dzisiaj.
- Nie i przestań się tak o mnie zamartwiać - on tylko pokręcił przecząco głową i mnie pocałował. Boże, co ja z nim mam?
Nagle usłyszałam ciche pukanie. Spojrzałam w stronę drzwi i ujrzałam roześmianą Viki. Szybko podbiegła do mnie i mnie przytuliła.
- Jak dobrze, że już się obudziłaś. Byłam pewna, że wszystko będzie dobrze - w odpowiedzi tylko uśmiechnęłam się do niej. - Niall chodź tu! - krzyknęła odwracając się w stronę drzwi i po chwili w drzwiach pojawił się blondasek. On także gdy tylko mnie zobaczył podbiegł do mnie i mnie wyściskał. Zaczęli opowiadać o swoim pobycie w Irlandii. Nagle przyszedł Zayn. Zrobił to co wszyscy, czyli podbiegł do mnie i mnie przytulił. Chyba muszę się przyzwyczaić do takiej reakcji na mój widok.
- Gdzie Cherry? - spytałam go.
- Z Lou polecieli po Magdę.
- Polecieli? - nie ukrywałam, że mnie to zdziwiło.
- No do Polski... - nagle rozbrzmiał jego telefon i odszedł na bok, by go odebrać.

*Oczami Abbi*

- Liam! - krzyknęłam stojąc przy umywalce w łazience.
- Tak kocha... - spojrzałam na niego. Wybałuszył oczy i patrzył na mnie. No tak, stałam tylko w skąpej bieliźnie.
- O której jedziemy do szpitala? - spytałam i jak gdyby nigdy nic wróciłam do czesania moich włosów.
- Nie wiem - mruknął i znalazł się tuż koło mnie. Przytulił mnie od tyłu i zaczął delikatnie całować mój kark i barki. Uśmiechnęłam się pod nosem i obróciłam do niego przodem. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Zdjęłam z niego koszulkę. Wiedziałam, że jestem już gotowa, że tego chcę. Kocham go. Zaczełam odpinać pasek jego spodni.
- Może przeniesiemy się do sypialni? Będzie nam wygodniej - zaproponował Liam. Miał racje. Zaczęliśmy przechodzić do sypialni po drodze zrzucając z siebie resztę ubrań. Od razu rzuciliśmy się na łóżko i zaczęliśmy dokańczać to, co zaczęliśmy w łazience.

----------------------------------------------------
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, jednak zupełnie straciłam wenę... Zastanawiam się nad zawieszeniem lub nawet skończeniem tego bloga... ;/
Przepraszam za wszystkie błędy, rozdział był pisany na telefonie... ;)